Piotr Frączak
W poprzednim wpisie (Kliknij) próbowałem wykazać, że cały system wsparcia dla organizacji pozarządowych jest nastawiony nie tyle na powstawanie nowych organizacji, co ich profesjonalizację, na rozwój. Ta ścieżka wygląda mniej więcej tak:
Rejestracja >
wnioski o dotacje >
zatrudnienie personelu >
spełnienie wymogów formalnych >
bezpieczeństwo poprzez wzrost (kolejne dotacje, kolejne zatrudnione osoby) !
Czy to jedyna, a jak nie jedyna, to czy najlepsza ścieżka rozwoju? I to w sytuacji, gdy dla coraz większej liczby aktywistów „rozwój” kojarzy się raczej z przyczyną problemów dzisiejszego świata a nie sposobem ich rozwiązywania? Już nawet pojęcie „zrównoważonego rozwoju” wydaje się, w świetle „katastrofy klimatycznej”, zupełnie niewystarczające. Koncepcje „postwzrostu” (degrowth), udowadniają, że rozwój nie powinien być utożsamiany z większą liczbą pieniędzy i wydatków (np. PKB), czy większą skalą działań, ale właśnie z działaniami związanymi z podnoszeniem jakości życia bez zwiększenia, a nawet przy zmniejszeniu, konsumpcji.
Organizacje mogą i nawet powinny być nastawione na samopomoc, wymianę usług, wspólne użytkowanie, ograniczenie marnotrawstwa. System rozwoju, szczególnie w oparciu o dotacje, w żadnym razie temu nie sprzyja. Jeśli mówimy o niebiznesowym modelu działalności organizacji pozarządowej (Kliknij) to może się okazać, że małe nieprofesjonalizujące się organizacje to jedna z metod walki z kryzysem. Jakby wyglądała więc ta „inna” ścieżka rozwoju?
Współpraca (ewentualnie rejestracja) >
budowanie zaplecza społecznego (wzrost to liczba członków/uczestników) >
lepsze wykorzystanie dostępnych zasobów (kierunek samowystarczalność) >
budowanie nowych wspólnot!
Jeśli uznamy, że taka ścieżka jest czymś co stanowi o istocie trzeciego sektora (Kliknij) to musimy też przyjąć założenie, że interwencje państwa (samorządu) mogą nie tylko wspierać ale i znacząco szkodzić (Kliknij) w budowaniu niezależnych organizacji. Młode roślinki może zabić nie tylko susza, ale też zbyt intensywne podlewanie. A już najbardziej niebezpieczne jest istnienie chwastów, które potrafią zadbać, by i wodę i słońce wykorzystać ze szkodą dla innych.
Ps. Do dziś brzmi w uszach twierdzenie jednej z osób wspierających rozwój organizacji pozarządowych. Na stwierdzenie, że ważniejsze są te małe, nieprofesjonalne organizacje, i to o nich powinniśmy rozmawiać, usłyszałem :”ale im nie mamy nic do zaoferowania”. Różnica między organizacjami i biznesem jest taka, że organizacje idą tam gdzie jest potrzeba, biznes tam gdzie jest popyt. A często to nie jest to samo.