Czy średniowieczne zakony były poprzednikami dzisiejszych organizacji? Wielu osobom teza ta może się wydawać nazbyt śmiała i trudna do obrony. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę sposób powstawania, organizację wewnętrzną, znaczącą niezależność i niekomercyjne cele, musimy przyznać, że historyczne zakony spełniają kryteria definicyjne organizacji pozarządowych (por. np. Definicje organizacji pozarządowej, w: FederalistKa nr 8). Czym więc były (są) zakony, które tak zostały scharakteryzowane w przedwojennym podręczniku: „W łonie społeczeństwa kościelnego potworzyły się w biegu dziejów liczne stowarzyszenia osób świeckich i duchownych w tym celu, aby wiodąc wspólne życie według prawideł przez kościół zatwierdzonych, w szczególności zaś zachowując rady ewangeliczne czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, dostąpić wyższej doskonałości chrześcijańskiej. Takie stowarzyszenia religijne zowiemy zakonami ordines, w obszerniejszem znaczeniu”.
Nie jest łatwo ocenić, czy zgodnie z dzisiejszym porządkiem prawnym zakony są czy nie są organizacjami pozarządowymi. Na pewno zgodnie z art. 3 pkt 3 ppkt 1 Ustawy o Działalności Pożytku Publicznego i o Wolontariacie mogą prowadzić działalność pożytku publicznego jako „osoby prawne i jednostki organizacyjne działające na podstawie przepisów o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej (…), jeżeli ich cele statutowe obejmują prowadzenie działalności pożytku publicznego”, ale nie przesądza to jeszcze, że nie mieszczą się w ustawowej definicji organizacji pozarządowej z art. 3 pkt 2. W końcu są jednostkami o zdolności prawnej, przy czym nie są ani „jednostkami sektora finansów publicznych”, ani „przedsiębiorstwami, instytutami badawczymi, bankami i spółkami prawa handlowego będącymi państwowymi lub samorządowymi osobami prawnymi” i nie działają „w celu osiągnięcia zysku”.
Jeśli wyobrazimy sobie kogoś, kto dla jakiegoś celu – wspólnego życia, wzajemnej pomocy, pomocy innym – organizuje grupę osób, zdobywa środki, powołuje według uznanych przez siebie reguł organizację, dla której następnie – zazwyczaj – szuka urzędowego zatwierdzenia i stabilnego finansowania, to mamy ponadczasowy wzór powstawania organizacji. Organizacja ta krzepnie organizacyjnie i instytucjonalnie. Odnosi sukcesy i przeżywa kryzysy. Zmienia przywódców, przyjmuje nowych członków, próbuje się dostosowywać do zmieniających się warunków politycznych czy gospodarczych. To opis trwania organizacji, przez rok, dwa, dziesięć… Czy więc historia zakonów – już ponadtysiącletnia – może nas czegoś nauczyć o dzisiejszych organizacjach, o sposobie ich tworzenia, zarządzania nimi? O niebezpieczeństwach i możliwościach rozwoju? O liderstwie i wyznaczaniu celów? O skuteczności poświęcenia i działalności nienastawionej na zysk? Wydaje się, że warto spróbować wyrobić sobie na ten temat zdanie, ale do tego potrzeba choćby podstawowej wiedzy. Nie da się historii pomocy społecznej, kultury, filantropii, edukacji, nauki, medycyny czy ekonomii społecznej opowiedzieć bez odwołania się do historii zakonów. Czy chcemy, czy nie, pisząc o poprzednikach dzisiejszych organizacji, będziemy musieli do zakonów się cofnąć.
Więcej w przygotowywanej publikacji. Jeśli uważasz, że warto by się ukazała wesprzyj prace redakcyjne: [KLIKNIJ]